Opis
Szliśmy razem, za rękę. Ale czy byliśmy razem? Może jednak oddzielnie? Czy ten wredny dziad, który nam towarzyszył, dzielił nas, czy – paradoksalnie – łączył? Co czuło i myślało każde z nas? Co przeżywaliśmy wspólnie, a co ukrywaliśmy? Zakładaliśmy maski i stwarzali pozory normalności, czy odchodziliśmy od zmysłów?
Ile razy myślałam, że najlepiej by było, gdybym już odeszła? Ile razy musiałem wyjść z domu i przebiec kilka kilometrów, aby nie zwariować?
Nikt nam nie mówi, jak radzić sobie z wrednym dziadem – rakiem. Nie ma jednej recepty dla wszystkich. Schematu też nie ma. Ta książka może być przesłaniem, że z każdego syfu da się wyjść. A nadzieja nie jest matką głupich…
Swoje części książki pisaliśmy oddzielnie, a do czasu ukazania się książki nie czytaliśmy tego, co ostatecznie powstało. To sprawia, że książka staje się ciekawym eksperymentem… A na pewno – aktem demaskacji skrywanych głęboko emocji.